Darcie Pierza
Tekst i fotografie: Krzysztof Kubiak
Solec słynął kiedyś z hodowli gęsi. Mieszkańcy mieli prawo do wypasania na Łążku, olbrzymiej łące pod skarpą miejską. W czasach naszych badań, każdego wieczoru, nieliczne już wtedy gęsi, a czasem świnie i krowy, udawały się, same (!), na nocleg do domu. Po ciemku można było natknąć się na wielkiego stwora.
Przed wojną i wcześniej, jesienią, przygotowywano gęsi do sprzedaży. Kupcy żydowscy odbierali je pod Warszawą. Gęsi pokonywały tę drogę na piechotę przez wiele dni, jak kierdel owiec. Przedtem jednak przepędzano je przez smołę a zaraz potem przez drobny żwir. Proces ten nazywano „podkuwaniem”. Dzięki temu gęsi były w stanie przebyć tak długi dystans.
Skoro były gęsi to było i pierze. Kobiety z Solca umawiały się kolejno w poszczególnych domach na darcie pierza. Każda przynosiła swój worek z piórami. Posiedzenie zaczynało się od zwyczajnych rozmów, plotek, nowin. To trwało. Potem czas wypełniany był śpiewami. Takie spotkanie trwało kilka godzin i miało swój charakterystyczny rytm.